Najnowsze wpisy


Wpis 2020-09-07, 18:18
07 września 2020, 18:30

Szybka instrukcja: Jak wkurzyć gościa weselnego. Punkt pierwszy: zamiast kwiatow poprosić o kupienie książki, punkt drugi: za cholere nikomu nie powiedzieć jakie ksiażki lubisz czyać. Koniec instrukcji.

W ten weekend był ślub kuzyna. Ogolnie wszystko wspaniale wyszło. Ale... Jak można prosić o kupienie ksiażek i nie powiedzeniu co się lubi czytać. No wiec idzie sie do ksiegarni i wiecie co. Ile tam jest książek. Powiecie ameryke odkryła. Spedziłam tam 2 godziny na czytaniu wszystkich tytułów i jeszcze pół nad zastanowieniem się co wybrać. Kupiłam 2 książki. Pierwsza to intrukcja obługi nowożeńców - bardzo lubie poradniki. A druga to książka naszej noblitki Olgi Tokarczuk. Mam nadzieje, że bedzie sie dobrze.

Słabo z dietą
26 czerwca 2020, 20:08

   Hej. Czemu nie pisałam przez taki długi czas: bo nie miałam odwagi się przyznać do tego, że zamiast schudnąć to jeszcze przytyłam. Kocham jeść to jest mój problem, być może powinnam wybrać się do hipnotyzera aby wmówił mi, że jestem abstynentką jedzeniową, że lubię tylko sałatę. Tak to by było coś jeśli za pomocą jednej magicznej wizyty można wmówić sobie, że przyjemność z jedzenia jednak nie jest przyjemna. Ślub już nie długo, pocieszam się faktem, że sukienka jeszcze nie kupiona, więc wybiorę coś co podkreśla moje dwa atuty, a zaryje całą resztę.

 

 

 

  Pozdrawiam żarłoczków większych i mniejszych.

 

Zielonooki potwór
29 maja 2020, 17:38

 

  Znacie go - zielonookiego potwora, paskudę wlewającą nam truciznę do serca? Zazdrość odbierającą radość z życia. Ja znam i staram się ją zwalczać tak jak mogę najlepiej, ale czasami niespodziewanie wyskakuje za krzaka i towarzysz mi dopóki sama jej nie wykopie. Zazdrość, ach ta zazdrość. Naprawdę jej nie lubię bo wiem, że zazdroszcząc komuś tak naprawdę robię krzywdę samej sobie. No, ale zdarzyło się. I popadłam w smutek zazdroszcząc innym cudownego życia.

 

    A rzecz działa się na wygodnej kanapie, kiedy to oglądałam program o ludziach mieszkających w egzotycznych miejscach takich jak Bali, Sri Lanka czy Gwatemala. Czy chciałabym mieszkać za granica na jakiejś ciepłej wyspie z cudowną plażą i ogromnymi palmami kokosowymi - oj tak, tak, tak! Myślę, że nawet Bóg wybiera takie miejsca na swoje wakacje. Spełniłabym swoje marzenie mając dom niedaleko plaży, słysząc łagodnie rozbijające się fale o brzeg morza. Fantastyczne miejsca gdzie wakacje trwają cały rok z wspaniałym jedzeniem i życzliwymi ludźmi. To wszystko czego nie można mieć tu i teraz.

 

   Ukucie zazdrości było tym potężniejsze gdyż z powodu pandemii korona wirusa karze nam się siedzieć na tyłkach zamkniętych w swoich własnych domach, zwłaszcza kiedy zaczyna się robić ciepło. Przyroda budzi się do życia, a w powietrzu czuć wolności. Na szczęście za niedługo obostrzenia mają być zdjęte, a ja mam nadzieja na chodź niewielką podróż. Na pewno lot na wymarzone Hawaje zostaje w swerze marzeń, ale Polskie morze czemu nie?

 

Ach niech żyją wakacje. Oby trwały jak najdłużej!

 

Pozdrawiam was z mojej kanapy.

 

Wena twórcza
21 maja 2020, 17:25

   Jak wspomniałam jestem mamą, ale jestem również artystką . Nie jakimś finezyjnym Picassem czy innym Da Vinczim. Po prostu od czasu do czasu dopada mnie taka zwykła przyziemna chęć stworzenia czegoś. Kiedyś bardzo uwielbiałam prace z nożyczkami, papierem i wymyślaniem różnych ozdób z użyciem prostych rzeczy. Dalej to uwielbiam, ale... Ale jak już wspomniałam jestem mamą i tu się rodzi problem.

 

   Posiadanie dzieci i wena twórcza to oksymoron. Można na przykład posiadać wenę twórczą do tworzenia dzieci, ale jak już jest dziecko to wena ulatnia się jak procenty z otwartej butelki. Szybko i nie pozostawia śladu po sobie.

 

   Przykładem może być ostatni wpis. Uwielbiam mieć wszystko uporządkowane i chciałam się przedstawić. Napisać parę słów o tym kim jestem i co lubię robić, no wiecie, żebyście mieli ogólny wgląd jaką jestem osoba ( i kiedy stanę się sławna i bogata mogli łatwo stwierdzić czy się zmieniłam). Ale po paru sekundach przed laptopem: w ciszy i w pełnej zgodzie z boskim natchnieniem zdążyłam napisać 5 zdań. Z czego ostatnie dwa musiałam wykreślić, albowiem z ogromnym hukiem do pokoju wparowały dzieci. Zawrzało. Na wrzeszczałam na nie, aby w szybkim tępię oddaliły się jak najdalej. Co prawda wymiana zdań trwała  od 10 do 20 sekund i o dziwo zadziałała. Niestety wybiłam mnie z rytmu i przesz kolejne 10 minut żałośnie wpatrywałam się w ekran monitoru. Efektem było wykreślenie ostatnich zdań i wstawienie żałosnego postu, który tak naprawdę nic o mnie nie mówił. Lecz nie mogłam zmarnować tak pięknych paru zdań o mnie :) Chyba przygoda w własnym blogiem nie będzie łatwa. Zapowiada się, że część postów będzie przerywana w połowie. Być może z czasem napisze jakąś piękną epopeję , ale na pewno nie dziś. 

 

   W sumie było by na tyle. Do nastopnego.

 

   Trzymajcie się cieplutko.

 

Witajcie
20 maja 2020, 16:30

Witajcie

Wypadało by się przedstawić.

Nazywam się Katarzyna Gajda choć wole jak się do mnie mówi: Kasia :)

Jestem mamą 4 dzieci, żoną jednego męża i jestem córką dwujki wspaniałych rodziców. Tyle było by z statystyk.